wtorek, 26 kwietnia 2011

Taneczna historia

Jest tak gorąco.. ach mam ochotę wyjść na dwór:) Dziś biorę się za podania do gimnazjów, 2 konkursy - z historii i religii i.. leniuchowanie. Muszę czytać lekturę, wiec zaraz będę spadać. Chciałam napisać o historii w tańcu. Każda choreografia... no prawie każda powinna mieć historię. Powinna o czymś opowiadać. Ruchy, kroki i emocje przekazywane tańcem powinny być jedynym źródłem przekazywania tej opowieści. Mam dla Was kilka przykładowych historii, z których możecie czerpać pomysły i inspiracje na Wasze układy. Uwaga! Tylko do choreografii dla dwóch osób:
  • każdy tancerz jest bestią i oboje próbują pokonać się nawzajem. Na koniec, z przemęczenia walką obydwie umierają (powinny trochę tańczyć odzielnie, trochę razem.. a i muza musi być straszna),
  • kolejna bitwa, ale tym razem jedna osoba wygrywa, np. w popingu ktoś "wyłącza" drugiej osobie baterie,
  • tancerze stoją w określonych pozycjach, muzyka zaczyna grać i tańczą. Tuż przed wyciszeniem piosenki ustawiają się w tym samych miejscach, jak na początku, w tych samych pozycjach - tak jakby tu nigdy nic się nie działo i nigdy nie tańczyli,
  • jedna osoba zakochuje się w drugiej z wzajemnością. Świetnie się ze soba czują, ale na koniec ta druga porzuca pierwszą - okazuje się, że tylko udawała zakochaną
  • znowu motyw miłosny (te są najłatwiejsze i najfajniej się je odbiera), tylko tym razem jedna osoba umiera, a druga nie może bez niej żyć i popełnia samobójstwo (możecie zamiast miłosci zrobić przyjaźń).
To na razie tyle.. więcej nie uda mi się wymyślić. Lecę na balkon poopalać się w szortach i posiedzieć z książką. Wyjdźcie na zewnątrz, no, nie siedźcie przed kompem, laptopem, czy netbookiem. The sun is shining (słońce świeci)!

Majka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Piszcie to, co sądzicie o poście, blogu lub to co wam przyjdzie do głowy:) Każde miłe słowo motywuje mnie do pracy nad blogiem.